W pewien chłodny, październikowy wieczór, w Miodowym Lesie panowała niezwykła atmosfera. Liście szeleściły pod łapkami, dynie świeciły pomarańczowym blaskiem, a Miś Olimpek nie mógł usiedzieć w miejscu. To był jeden z jego ulubiony dni w roku — Halloween!
Olimpek był znany w całym lesie ze swojej pasji do akrobatyki. Potrafił robić przewroty, gwiazdy i stanie na łapach nawet z wiadrem miodu na głowie. Tego wieczoru miał plan: zebrać jak najwięcej cukierków i pokazać kilka swoich najlepszych akrobacji po drodze.
— Przyjaciele, gotowi na cukierek albo psikus? — zawołał, wyskakując z nory i robiąc obrót w powietrzu.
— Gotowi! — odpowiedziała Sarenka Lila w kapeluszu czarownicy.
— Gotowi! — zawtórował Jeżyk Kuleczek, który przebrał się za wampira i przykleił sobie papierowe kły.
Wyruszyli ścieżką przez las, świecąc latarenkami z wydrążonych dyń. Na pierwszym przystanku, u Pani Sowy, Olimpek zrobił salto w tył, żeby zasłużyć na garść żelków.
— Brawo, młody niedźwiadku! — zaklaskała Sowa. — Za taką akrobację należą ci się dwa garście!
Wszyscy się śmiali, a Olimpek dumnie zapisał to w swojej „Księdze Halloweenowych Rekordów”.
Potem ruszyli dalej — do chatki Bobra Bartka. Ten jednak nie miał cukierków.
— Skończyły mi się… — mruknął zawstydzony Bóbr. — Zostały tylko orzechy.
— W takim razie psikus! — zawołał Jeżyk i zanim Bartek zdążył zaprotestować, Olimpek wykonał potrójny przewrót i zawiesił mu pajęczą sieć z waty cukrowej na drzwiach.
— Ha! Halloween bez psikusów to nie Halloween! — roześmiał się Miś.
Gdy dotarli do Polany Duchów, zaczęło się robić mglisto i tajemniczo. Wiatr szumiał w gałęziach, a z krzaków dochodziły dziwne odgłosy.
— Może to… duchy? — pisnęła Sarenka Lila.
— Albo… wiatr? — mruknął Jeżyk, ale jego kolce lekko zadrżały.
Nagle z mgły wyskoczyła postać w białym prześcieradle!
— BUUU! — ryknął głos.
Olimpek aż zrobił przewrót z zaskoczenia i wylądował w stercie liści. Po chwili z prześcieradła wyszła… Zajączka Kika, cała rozśmiana.
— Udało się! Przestraszyłam Misia Olimpka!
— Ha! Prawie! — odpowiedział Olimpek, otrzepując się. — Ale teraz ja zrobię psikus!
Miś wspiął się na drzewo, zrobił z liści ogromny rulon i zsunął się po gałęzi, zasypując Kikę kolorową burzą jesieni. Wszyscy śmiali się tak głośno, że echa niosły się aż po drugiej stronie lasu.
Po godzinach zabawy i zbierania słodyczy torby były pełne, a księżyc wysoko na niebie świecił jak cukierek z lukru. Olimpek usiadł na pniu i westchnął zadowolony.
— To było najlepsze Halloween! Mamy cukierki, psikusy i moje rekordowe salto!
— I świetne towarzystwo! — dodała Lila, uśmiechając się.
— I mnóstwo śmiechu! — dodał Jeżyk.
Wtedy Olimpek zrobił ostatni tego wieczoru przewrót przez własny koszyk z cukierkami, a wszystkie słodycze rozsypały się po ziemi.
— Ups… akrobatyczna katastrofa! — roześmiał się.
Ale nikt się nie przejął — przecież Halloween to czas zabawy, śmiechu i odrobiny chaosu.
I tak Miś Olimpek, mistrz akrobacji i psikusów, zapisał ten dzień jako najbardziej słodko-zakręcone Halloween w historii Miodowego Lasu.


Olimpek to bohater jakich mało, wspiera wszystkie dzieci bez względu na wiek, płeć, wzrost, poziom zaawansowania! On po prostu kocha radość w ich oczach gdy okazuje się, że zrobiły coś czego długo nie mogły opanować – na przykład nowy element gimnastyczny! Akrobatyka i gimnastyka to jego pasja! Dzięki jego wsparciu i obecności możemy tworzyć to wspaniałe miejsce – Olympic Gymnastics Częstochowa.
Zajrzyj na profil Michała Szweda lub poczytaj szerzej kim jest nasz Miś Olimpek. Kliknij w link poniżej!
